piątek, 6 kwietnia 2012

Uwierz, że możesz latać cz.4

Łatwiej zakochać się, nie kochając, niż odkochać, kiedy się kocha.

                                                              ***
Nagle do kuchni weszła mama. Marcel zniknął jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
- Co się stało? Zapomniałaś czegoś? – spytałam.
- To dziwne, ale nie było żadnego spotkania… Próbowałam to wyjaśnić, ale pan Wojtek powiedział, że wcale do mnie nie dzwonił. Byłam pewna, ze słyszałam jego głos w słuchawce…
Mama zdjęła płaszcz i wstawiła wodę na herbatę.
- Jeśli chcesz, możesz już iść – powiedziała.
Westchnęłam.
Nie było sensu się teraz ubierać i malować, Maciek pewnie już dawno wyszedł, pewny, że go wystawiłam.


Wieczorem mama wyszła do sklepu. Przyszedł Marcel. A ja ciągle zastanawiałam się, po co ktoś miałby podawać się za szefa mamy, tylko po to, żeby ją wyciągnąć z domu.
Nagle wpadło mi do głowy pewne rozwiązanie. Smutne, ale realne.
- Marcel?
- Słucham.
- Czy dusze potrafią zmieniać głos…?
- No pewnie. Naśladowanie dźwięków przychodzi nam z dużo większą łatwością niż ludziom, którzy mają już ukształtowane struny głosowe.
Spuściłam wzrok. A jednak.
- Więc to ty – zaczęłam, spokojnym, poważnym tonem – więc to ty zadzwoniłeś do mamy. Ale po co? No tak… Przecież ja nie mogę się spotkać z Maćkiem, bo on ci się nie podoba. Tak jak Sandrze. Miałeś mi pomagać, a robisz mi takie świństwo! I jeszcze zachowujesz się, jakby nic się nie stało. Stało się. Widzę, że nie można na tobie polegać. Nie obchodzi mnie, kto cię przysłał i co się z tobą stanie. Wynoś się z mojego życia! Nienawidzę cię!
Chciał coś powiedzieć, ale milczał. Nie miał żadnych argumentów. Zniknął szybciej, niż się pojawił.
Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Czy nikomu na tym świecie nie można zaufać?
                                                         ***
,,Miłość jest to jakieś nie wiadomo co, przychodzące nie wiadomo skąd i nie wiadomo jak, i sprawiające ból nie wiadomo dlaczego.''
~ Luis Vaz de Camoes

6 komentarzy: