sobota, 25 lutego 2012

PM cz.4 - ost.

To już ostatnia część.
;( czy :D?

Zapraszam do komentowania. Ale najpierw…
                                                       
                                                                ***
Mój tata jest w szpitalu. Mój prawdziwy tata, ten, który mnie wychował.
Nie mogłam się z tym pogodzić.
W szkole udawałam, że wszystko jest ok. Nie zamierzałam opowiadać wszystkim dookoła, co się stało, nie chciałam sztucznego współczucia. Cały dzień się uśmiechałam, żartowałam. Moje oczy się nie śmiały, ale chyba nikt tego nie zauważył. Oczywiście.

Czułam, że nie wytrzymam ostatniej lekcji i się rozpłaczę. Nie mogłam pójść do klasy. Tylko gdzie się schować… Łazienka? Nie, tam ciągle kręcą się jakieś dziewczyny…

Szkolna kotłownia – to jest to!

Ze łzami w oczach zbiegłam na dół, zamknęłam drzwi i rozpłakałam się na dobre. Przez łzy nie widziałam wyraźnie, nie zauważyłam, że ktoś już jest w pomieszczeniu.
- Olga? Czemu płaczesz? – usłyszałam za plecami znajomy głos.
Artur. Czy on musi być zawsze tam, gdzie ja?!

Nie zastanawiając się długo postanowiłam wyjść. Niestety, stare drzwi od kotłowni zatrzasnęły się. Okładałam je pięściami, kopałam, omal nie wyrwałam klamki. Dopiero po chwili poczułam przeszywający ból w dłoni. Artur oderwał moje ręce od zamka i przytulił mnie mocno.
- To na nic – powiedział.
Czułam, że zamykanie się w szkolnych pomieszczeniach z facetami to moja nowa tradycja. Pękłam i opowiedziałam mu o tacie. Byłam pewna, że nie zrozumie, ale musiałam to z siebie w końcu wyrzucić.
- Mój tata umarł rok temu – wyznał, spuszczając wzrok. – Wracał nocą do domu. Napadli go i pobili tak mocno, że zginął na miejscu…
Milczałam. Byłam w szoku. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Nie był tak pusty i rozpieszczony, jak sądziłam do tej pory. Dostrzegłam w nim coś, czego do tej pory nie zauważyłam… Szczerze mu współczułam. Poczułam, że jesteśmy sobie bardzo bliscy.
- Nie płacz. Po szkole pojedziemy odwiedzić twojego tatę. Przy okazji zbadają twoją rękę… - obejrzał moją spuchniętą dłoń. – Wszystko będzie dobrze, obiecuję.
Złożył na moich ustach najsłodszy pocałunek, jaki tylko mogłam sobie wyobrazić.
                                                                      ***                                       



Nie ma sensu kontynuować tego opowiadania, gdyż wszyscy żyją nudno i cholernie szczęśliwie.

3 komentarze:

  1. Oooo... jak słoodko ;D
    Nie wiem o czym mogłabyś pisać. I tak i tak będe tu wchodzić ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne zakończenie i oczywiście mi się podoba!!! Czekam na kolejne opowiadanie, które zapewne będzie tak samo dobre jak to!! Kocham twój blog!

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszesz bardzo fajnie i dobrze się czyta twoje opowiadania :)
    Jeśli o mnie chodzi to opowiadania lubię czytać o prawdziwym życiu , takiej typowej nastolatki . Nie wiem czemu , ale takie ostatnio najlepiej mi się czyta :)

    OdpowiedzUsuń